Szczęście

Szczęście

wtorek, 6 stycznia 2015

Droga do szczęścia

"Gdybyśmy chcieli po prostu być szczęśliwi, dałoby się to wnet osiągnąć. Ale my chcemy być szczęśliwsi od innych, a to zazwyczaj nie jest łatwe, ponieważ uważamy innych za szczęśliwszych, niźli są w rzeczy samej."
          Monteskiusz         


Grzesiek zazdrości Michałowi nowego telefonu, który dostał na urodziny. Chciałby, aby jego rodzice byli tak nowocześni. Michał woli jednak przebywać w domu u Grzesia, bo jego rodzice pozwalają mu grać na komputerze bez limitów. Całe popołudnie bawili się razem i Michał uważa, że Grzesiek ma zdecydowanie więcej szczęścia niż on. Ma dodatkowo psa, o którym marzy od dłuższego czasu. Każdy z nich uważa, że życie drugiego jest lepsze, nie wie nic o zwykłych sprawach, które zaprzątają ich każdego dnia. Potrzeba porównywania się z innymi powstrzymuje odczuwanie szczęścia.

Niektórzy ludzie nie uznają w ogóle stanu "tu i teraz". Skupiają się na doswiadczaniu lęku, żeby niedobre doświadczenia się nie przytrafiły ponownie, a nadzieją, że wymarzone sytuacje powrócą. Obecna chwila pozostaje niezauważona. Zaabsorbowanie chwilą, która minęła zakłóca przeżywanie szczęścia, a fantazjowanie na temat przyszłości pochłania resztki energii. Takiej też postawy uczą dzieci.

Warto łapać wszystkie dobre momenty, które nas zachwycają u naszych dzieci,takie sytuacje, kiedy mamy dużo dobrych myśli na ich temat. Zamiast myśleć "moje dziecko jest takie wrażliwe, ale nie jest ambitne, nie ma siły przebicia, nie da sobie rady..." skupmy się na pozytywnym komunikacie dotyczącym wrażliwości, bo w ten sposób podsycamy to co jest zaletą, a w przyszłości będzie siłą napędową, być może również do większych ambicji, które nastąpią, gdy dziecko zobaczy w końcu to zadowolenie w oczach rodzica. 
Przypomnijcie sobie jak się czuliście sami, gdy rodzice, bądź nauczyciele oczekiwali od Was rzeczy, które Was przerastały. Pamiętacie też pozytywnych dorosłych, którzy wierzyli w wasze możliwości: Pani od historii, Pan od polskiego, itp. ?

Dzieci nie żyją tylko dla nas. Ich sukcesy, bądź porażki mogą wywoływać w nas różne uczucia, ale to już ich doświadczenia. Nadmierne eksponowanie swojego zdania może być dla nich obciążające. Nasze życie i nasze samopoczucie zależy od nas, a nie od tego czy dzieci odniosą sukcesy. Warto też odwodzić ich od mimowolnych porównań z rówieśnikami. Jeśli dla nas będzie to mniej ważne, dzieci zaczną odczuwać tą różnicę. 

Cieszmy się z tego co sami osiągamy, co jest zależne od nas. Ucząc takiej postawy dzieci zbliżymy ich do szczęścia na "tu i teraz".

Zachwycajcie się drobiazgami, które widzicie u swoich dzieci! 

Co Was zachwyciło ostatnio? Jak pokazaliście swoje uczucia dziecku?

sobota, 20 grudnia 2014

Jak zachęcać dzieci do działania?

"Im bardziej dziecko myśli o stopniach, tym szybciej traci wrodzoną ciekawość świata."
Alfie Kohn

 

 
Pewnego dnia ojciec powiedział do syna:

- Synu nie wszyscy rodzimy sie ze skrzydłami. Nie masz obowiązku latania, ale szkoda, żebyś ograniczał sie do chodzenia, mając skrzydła.
Syn twierdził, ze nie umie latać i, że jak spróbuje to na pewno umrze. Przyjaciele wspierali go w podejściu, że jego ojciec zwariował. Posłuchał jednak rad tych, którzy go kochali. Wszedł na wierzchołek drzewa i skoczył, ale niestety runął na ziemię. Miał pretensje do ojca. Ten zaś mu wyjaśnił:
- Żeby latać trzeba stworzyć sobie przestrzeń do rozłożenia skrzydeł. Podobnie jak ze spadochronem: potrzebujesz pewnej wysokości nim skoczysz. Jeśli nie chcesz brać ryzyka na siebie lepiej od razu zrezygnuj i na zawsze będziesz tylko chodził.

 
Okres przedświątecznych przygotowań w tym roku połączył się z zakończeniem semestru w szkole. Z mojego punktu widzenia dobrze by było by zawsze łączyło się to z takim dmuchaniem w skrzydła własnych dzieci, bądź uczniów. Byłoby cudownie, by ludzie wychowujący dzieci czuli też swoją odpowiedzialność. Znam taką wspaniałą nauczycielkę, która przychodzi zawsze na pierwszą lekcję z uczniami i mówi im, że dla niej wszyscy mają szóstki. Oczywiście oceny częściowo spadają w ciągu roku, bo nie każdy stosuje się do zasad i wymagań na przedmiocie. Trzeba jednak się nagimnastykować, aby stracić tą ocenę wyjściową. Dzieci lubią jej przedmiot i chętnie w nim uczestniczą. Być może działa na nich najbardziej jej wiara w ich możliwości?
 
Biegunowo przedstawię podejście nauczycielki mojego syna, która zamiast czwórki z przedmiotu wystawiła mu piątkę. Z ocen rzeczywiście wychodziła piątka, ale wcześniej miała do niego zastrzeżenie, więc nikt sie niespodziewał. Dziecko bardzo się ucieszyło, żyło dwa dni tym, ze Pani jednak wierzy w jego możliwości. Z tej radości podziękowałam jej osobiście za takie motywujące podejście. Dowiedziałam się jednak, że właśnie zmieniła ocenę syna, bo: ... " się pomyliła". Ten sam komunikat dostało moje dziecko od Pani. Usłyszałam jeszcze: "To nie jest uczeń piątkowy". Dodam, ze z większości przedmiotów ma piątki i szóstki.
 
W tym tygodniu rozmawiałam również z mamą dziecka, które ma duże problemy z nauczaniem czytania. Po przeprowadzonych testach wyłoniły się przyczyny tych trudności. Ujawniła się także niewątpliwa kreatywność dziecka, ponad przeciętna zdolność dostrzegania związków przyczynowo-skutkowych. Zwróciłam przede wszystkim uwagę rodzica na te obszary, choć na początku usłyszałam, że to mało ważne.
 
Gdy tylko możemy:
  • okazujmy zachwyt tym co jest wyjątkowe w każdym dziecku,
  • dawajmy im odczuć, że wierzymy w ich możliwości,
  • podkreślajmy często szczególne zdolności dziecka, choćby dla typowego działania w szkole nie miały większego znaczenia,
  • oceniajmy dzieci za włożony wysiłek, a nie efekt pracy.

niedziela, 7 grudnia 2014

Lekcja uczciwości

"Dzieci uczą się o wiele więcej, obserwując nas, niż słuchając" 
Pino Pellegrino  


Wyobraźcie sobie, że jest takie miejsce, w którym wszyscy żyją zgodnie z zasadami. Nie można kłamać, śmiecić, kraść itp. A wszystko zależy od Ciebie, nikt nie sprawdza.

Taka właśnie jest wyspa Bornholm.

Lokalny supermarket - przed sklepem stoiska z owocami, a przy wejściu, jeszcze przed koszykami, paczki ze słodyczami. Nie ma osoby, która stoi i pilnuje. Podejrzewam, że nie było tam również żadnych kamer. W pewnym momencie z półki spadł, źle ustawiony melon. Pierwsza osoba, która wchodziła do sklepu, umieściła go z powrotem na półce.

Wystawa motyli. Jedna z największych atrakcji małego miasteczka. Przed wejściem rozglądamy się za kasą, gdzie sprzedają bilety. Bilety sprzedają przy bufecie. Kupujemy, szukamy osoby przy wejściu/wyjściu, która by je sprawdziła. Nie ma nikogo. Powoli zaczynamy rozumieć, że nikomu nie przyszłoby do głowy wejść bez biletu.

Gdy jedziesz jakąkolwiek drogą, przy gospodarstwach zwykle stoją stragany z produktami rolnymi. I znowu zaskoczenie - nie były pilnowane. Stragany z plonami (np. ziemniaki, fasola, maliny), informacją o ich cenach i skrzyneczką na pieniądze (patrz zdjęcie).

Byliśmy pewnie jednymi z nielicznych osób, które wiążą rowery zabezpieczeniami. Zwykle każdy po prostu je zostawia.

W pewnym momencie zorientowałam się też w jaki sposób można odróżnić Duńczyków od innych Skandynawów, bądź Niemców. Duńczyk się po prostu uśmiecha przechodząc obok Ciebie i pozdrawia. Możliwe, że nie jest tak wszędzie, ale na Bornholmie tak się działo.

To wszystko brzmi niczym bajka, ale Bornholm to przepiękna wyspa, którą wyróżnia nie tylko cudowna przyroda.

I takie lekcje dla dzieci są najważniejsze. Gdy widzą, że można funkcjonować inaczej. Gdy uczciwość jest cechą, a wyrzucenie papierka poza wyznaczone miejsce jest po prostu niestosowne. A jeśli już ktoś znajdzie śmieć na ziemi, to czuje się w obowiązku by umieścić go w koszu. Wkoło jest czysto i otacza Cię dużo szczęśliwych ludzi.

W tym tygodniu rozmawiałam z jedną mamą, która nie umie odmówić dziecku kupowania prezentów w sklepie. Jedynym sposobem jest wytłumaczenie, że „nie ma pieniędzy”. Gdy zapytałam, czy rzeczywiście nie ma pieniędzy, była zdziwiona. Dzieci są mądre, szybko rozumieją, że dorosły nie jest uczciwy w stosunku do nich i szuka wymówek, by sobie poradzić z sytuacją. Aby dziecko było uczciwe w stosunku do nas musimy być tacy sami w stosunku do niego.

Można? Widziałam, można!

Szczególnie istotna jest dla mnie ta refleksja przed Świętami. Chciałabym, aby wkoło było mniej konsumpcji, a więcej kreowania ważnych wartości i postaw, które przekładają się na stosunek do innego człowieka.

Czy modelujemy naszą postawą w dzieciach takie zachowania, które są odbiciem naszych wartości?

niedziela, 30 listopada 2014

Jak uczyć dzieci żyć z pasją?


"Wkładamy depozyt na konto emocjonalne tylko wtedy, kiedy robimy to, na czym zależy dzieciom ( innym osobom), a nie kiedy uszczęśliwiamy je w zgodzie z własnymi wyobrażeniami."
Iwona Majewska-Opiełka
Dzisiaj opowieść o Panu Hydrauliku.
 
Odwiedził nas, aby naprawić kran. Jest to już kolejna wizyta w tym roku, gdyż poprawki po wcześniejszych fachowcach, odpowiedzialnych za instalację w naszym domu wymagają wielu interwencji. Pan Hydraulik przyjechał do nas jak zwykle z uśmiechem, dobrym słowem. Tym razem była to bardziej złożona naprawa, więc w czasie pobytu podzielił się ze mną licznymi spostrzeżeniami ze swojej pracy. Świetnie się go słucha, gdyż z pasją opowiada o różnych swoich doświadczeniach typu: przecinanie rury brzeszczotem, aby zobaczyć na ile mocno osadził się w niej Kret, zmiana gumowych odprowadzeń ściekowych w brodzikach instalowanych przez wygodnych hydraulików na solidne instalacje, wysyłanie niezorientowanego właściciela po zakup rur itp. A ile było przy tym obserwacji ludzi, uwag dotyczących różnych mechanizmów działania. Dodam też, że Pan Hydraulik nie kpi z innych, zawsze też daje uczciwą, rzetelną cenę za swoje usługi.
 
Mamy zresztą ogromne szczęście należeć do stałych klientów, gdyż telefonów od nowych nie odbiera, bo nie ma już tyle czasu. Jak stary Klient sie do niego odezwie ze zmienionego numeru musi wysłać SMS-a, aby oddzwonił. Ceni swój czas, chwile spędzane z rodziną. Mówi ze śmiechem, że niektórzy mu nawet już wysyłają życzenia świąteczne. Pomyślałam, że też zrobię w to w tym roku, bo na prawdę miło go gościć.
 
Próbuje oddać klimat tej sytuacji, gdyż pokazuje ona doskonale jak ważne jest dzialanie zgodnie z tym co się lubi. Pan Hydraulik, choć wykonuje zawód, który w siatce płac pewnie nie jest na górnej pozycji listy, dzięki swojemu zaangażowaniu i pasji praktycznie sam wybiera Klientów. Ma propozycje projektów instalacji hydraulicznej od ludzi bardzo bogatych, którzy mogą mu, za komfort profesjonalnej pracy zapłacić dokładnie tyle ile on chce uzyskać za swoje usługi. Jest pasjonatem i profesjonalistą, wie czego chce w pracy zawodowej i w życiu.
 
Znam wiele osób posiadających wyższe wykształcenie, prymusów szkolnych. Nie mam poczucia by za tym szły zawsze kompetencje społeczne, świadomość własnej wartości.
 
Czy jesteśmy dziś w stanie zaplanować przyszłość naszych dzieci? Co chcemy zyskać każąc im uczyć się jak najlepiej i podporządkowując temu całą swoją i ich aktywność? Czy nie warto zastanowić się nad kształtowaniem charakteru, bo czy będziesz hydraulikiem, czy inżynierem, rynek i tak da Ci odpowiedź, czy działasz zgodnie ze swoją pasją, czy jesteś spójny wewnętrznie w tym co robisz?
 
Miałam ostatnio przyjemność uczestniczyć w rozmowie dwojga dzieci, w której jedno przekonywało drugie, że bardzo ważne jest by się więcej uczyć, a drugie uważało iż ważniejszy jest rozwój swoich zainteresowań. Nie doszły do jednego rozwiązania, ale zdecydowanie bliższe jest mi podejście, by skoncentrować się na tym, w czym ktoś jest dobry, co lubi, bo wtedy zawsze znajdzie pracę i dostosuje się do rynku za kilkanaście lat. Nie mówię o stanowisku, aby odpuszczać naukę ważnych przedmiotów, ale aby skoncentrować się na:
  • przedmiotach z których dziecko jest najlepsze,
  • zapisać dziecko tylko na wybrane przez niego zajęcia dodatkowe (najlepiej jak najmniej),
  • pobyć z rodziną "nic" nie robiąc.
Takie przemyślane działania wpływają na to jak traktujemy codzienne czynności, jak działamy i z jakim zaangażowaniem w strefie swojego wpływu. A potem kształtuje się pasja, czyli ten błysk, z którym wykonujemy codzienne czynności.
 
Pomyślcie, co jest pasją Waszych dzieci?

niedziela, 23 listopada 2014

Czy można przyspieszyć uczenie?

"Trawa nie rośnie szybciej, gdy się za nią ciągnie."  Gerald Huther


Na zajęciach poświęconych metodą efektywnego uczenia, w starszych klasach szkoły podstawowej, poprosiłam dzieci o rysunek mózgu. Zależało mi na tym, by obrazek był ich wyobrażeniem na temat funkcjonowania mózgu, chciałam pokazać im tą fascynującą różnorodność funkcji jaką mamy
w głowie. Proponowałam stworzenie wyobrażeń na zasadzie przyporządkowania do mózgu jakieś postaci, zwierzęcia lub koloru. Przeważały niestety rysunki schematyczne.

Na podstawie ostatnich badań dotyczących myślenia twórczego większość dzieci traci swój potencjał na etapie nauki w szkole. Z badań wynika, że aż 98 % dzieci na poziomie 5 lat charakteryzuje twórcze myślenie, dzieci w wieku 8-10 lat 32 %, a wieku ponad 25 lat już tylko 2%.
Bardzo się cieszę, że w Polsce stają się coraz bardziej znane doniesienia ze świata nauki dotyczące funkcjonowania mózgu. Mam też nadzieję, że coraz więcej rodziców i nauczycieli będzie brać pod uwagę to co z tych badań wynika dla przyszłości naszych dzieci. Na pewno mnóstwo osób jest już przekonanych do zwracania uwagi na stymulowanie aktywności mózgu. To ważne, bowiem wrodzona ciekawość poznawcza, odpowiednio pobudzana, ma wpływ na sposób postrzegania świata w dorosłym wieku. 

Bardzo wyraźnie pamiętam opowiedzianą mi kiedyś historię przez zaprzyjaźnioną nauczycielkę, wspaniałą osobę, działającą z pasją. Historia dotyczyła jej doświadczeń oazowych, gdy Ksiądz pokazywał im czym jest grzech. Wziął zabłocone buty i postawił na Ołtarzu. Pamiętam jak wtedy pomyślałam, że chciałabym być takim właśnie psychologiem, który pokazuje emocjonalne doświadczenia. 

Dużo pracuję eksperymentem, zarówno w przedszkolu, szkole podstawowej, jak i w gimnazjum. Uwielbiam ten moment, gdy "kogoś wbija w ziemię". Wiem, że skorzysta z doświadczenia. Może przyda mu się dla budowania poczucia własnej wartości? Nurt związany z budowaniem doświadczeń, w których angażujemy się mocno emocjonalnie jest mi bardzo bliski. Jestem rzeczywiście przekonana, że mózg bez tej warstwy emocjonalnej nie przetwarza trwałe doświadczeń.

To, co można zrobić w domu, aby pomóc dzieciom organizować ich doświadczenia szkolne,
by mogły się utrwalać, w połączeniu z emocjami:
  • odpytywanie do sprawdzianów na zasadzie tworzenia zagadek, obrazowanie materiału na mapach myśli, angażowanie wiele zmysłów w powtórki;
  • nauka języków - wspólne śpiewanie piosenek, granie, wieszanie karteczek z nazwami przedmiotów przygotowanych przez dziecko, itp;
  • praca obrazem, odwoływanie się do wyobrażeń i własnych doświadczeń życiowych;
  • czytanie bajek, opowiadań oraz określanie wypływających z nich emocji.
Zadbajmy zatem o doświadczenia naszych dzieci, by jak najwięcej było w nich tej warstwy emocjonalnej.

O takich i innych sposobach na kształtowanie charakteru, w oparciu o wiedzę i praktyczne doświadczenie w szkole usłyszeć będzie można na na Konferencji "Logodydaktyka jako wychowanie do szczęścia", która odbędzie się wkrótce w Warszawie, 25 listopada. Będziemy tam mówić o wielu sposobach na wzmocnienie pozytywnych oddziaływań na dzieci. 

Polecam!

czwartek, 16 października 2014

Sztuka akceptacji



"Akceptacja siebie  jest odmową bycia swoim wrogiem"

Nathaniel Branden


Od kilku dni kołacze mi się w głowie taka piękna opowieść, opisana przez Jorge Bucay, o kręgu 99.
 
Bohaterem jest królewski paź, który w przeciwieństwie do swojego markotnego króla był zawsze szczęśliwy. Cieszyła go praca, każdy przywilej, jaki uzyskiwał, dobrobyt w domu itp. Król chciał jednak przekonać się na czym polega ten mechanizm szczęścia i czy jest w stanie coś
go zmienić. Wraz z najmądrzejszym doradcą podłożyli mu, nie ujawniając źródła, 99 cennych monet.
Co zrobił paź? Przestał się cieszyć każdym dniem, a skupił się na możliwości uzyskania jednej monety, której brakowało mu do stu. Zaczął oszczędzać, więcej pracować, wysłał żonę do pracy.
W końcu stał się tak smutnym i przygnębionym paziem, że król go zwolnił ze służby.
 
Opowiadanie to pasuje mi bardzo do różnych rodzin, które spotykam.
 
Przestajemy się cieszyć z tego, że nasze dziecko jest koleżeńskie, a skupiamy się na tym, że ma konflikt z jednym z kolegów w klasie. Zapominamy, że przysłowiowy Jaś uwielbia grać w piłkę nożną, a skupiamy się na tym, aby co wieczór ćwiczyć z nim matematykę, za którą nie przepada, zamiast pójść z dzieckiem na mecz, pograć w piłkę. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał wypracowanej piątki z matematyki. Pozostaną utrwalone negatywnie uczucia do tego przedmiotu oraz niespełnione pragnienia o byciu piłkarzem.
 
Podążanie za tym co się udaje jest szczególnie ważne w przypadku dyslektyków. Jeśli dziecko ma różne przypadłości związane z funkcjonowaniem analizatorów odpowiedzialnych za powstanie dysleksji rozwojowej, a rodzice oczekują samych piątek, to z góry stawiamy wszystkich na przegranej pozycji. Oczywiście warto wykonywać dodatkowe ćwiczenia, bo w ten sposób ułatwimy dziecku naukę. Będzie to wymagało wysiłku i zaangażowania. Lepiej więc skupić się przy odrabianiu lekcji jednak na przedmiotach, w których dziecko jest dobre, bo to pośrednio wpłynie na wzrost zaangażowania w te, które wymagają dodatkowego wysiłku. Wspieranie obszaru, z którego dziecko może czerpać siłę jest kluczowe dla pokonywania słabości oraz budowania poczucia własnej wartości. Tylko w ten sposób można odnaleźć wewnętrzną motywację w dążeniu do realizowania tego, co wymaga większego wysiłku.
 
Często pierwszym etapem jest po prostu akceptacja przez rodzica, tego co jest słabością. Aby to zrobić niekiedy wystarcza refleksja:
  • Dlaczego mi na tym zależy, aby np. moje dziecko miało piątkę z matematyki?
  • Po co to robię i kto na tym zyska?
Domyślacie się typowych odpowiedzi?

Warto wyjść z kręgu 99. Wspierajmy dzieci, budujmy ich siłę.

niedziela, 28 września 2014

O marzeniach...

"Nie ma marzeń zbyt wielkich, nie ma marzycieli zbyt śmiałych!"
Film "Turbo"

Jest taka przepiękna opowieść w książce Anthonego de Mello, którą zna już wiele osób, ale bardzo mi pasuje, gdy myślę o marzeniach i naszych własnych ograniczeniach przy ich realizacji.

Pewien człowiek znalazł jajko orła i umieścił je w gnieździe kury. Gdy się orzeł wykluł, dorastał wśród kur i zachowywał się jak i one: dłubał w ziemi poszukując robaków, gdakał i latał, nawet kilka metrów, nad ziemią. Pewnego dnia zobaczył szybującego na niebie orła, którego lot wzbudził jego podziw. Usłyszał jednak od kury, żeby nawet o tym nie myślał, bo jest inny. Umarł więc
w przeświadczeniu, że jest kogutem w zagrodzie.

Pracując codziennie w szkole widzę, że wiele ograniczeń pochodzi właśnie z takich przekonań. Dzieci porównują się między sobą, lub wyznaczają sobie role, które bywają dla nich zbyt dużymi wyzwaniami w stosunku do własnych możliwości. Każdy z nas jest inny i niewątpliwie ma inne tempo nauki oraz różne zainteresowania. Można dzieci naprowadzać na rozwój tych obszarów, które sprawią, że poczują w sobie siłę. Można pokazywać im coś więcej niż wymaga tego lekcja. Można, ale trzeba mieć w sobie też takie przekonania, że warto się kierować osobowością młodego człowieka, jako czymś, co stanowić będzie dalszą podstawę do nauki.

Jeśli dziecko nie wierzy w swoje możliwości i obserwuje inne osoby lepiej radzące w szkole niż on,
a przy tym doświadcza opuszczenia ze strony szkoły i rodziny, będzie miało dużo takich ograniczających przekonań w swojej głowie. Będzie się też zachowywać jak nasz orzeł, który,
w najlepszym wypadku, będzie tylko patrzył z podziwem na szybujące orły.

Nie chce dalej rozwijać wątku co się dzieje z dzieckiem bez wsparcia w takiej sytuacji, bo nie ma potrzeby, by generować tyle negatywnych przekazów. Wystarczy spojrzeć wokół na wielu "najeżonych" dorosłych, bo przecież oni też niedawno byli dziećmi, których potrzeby po prostu pomijano.

Aby więc było więcej wokół nas dobra i pozytywności zacznijmy od osób wokół siebie, które potraktujemy dziś życzliwie. Przyjmijmy ze zrozumieniem różne sytuacje, które odbiegają
od naszych idealnych oczekiwań. Pamiętajmy, że same wyniki w nauce nie gawarantują sukcesu
w życiu. Potrzeba silnej i zintegrowanej osobowości, aby poradzić sobie z wyzwaniami współczesnego świata. Zatem jeśli skupimy się na budowaniu siły u dzieci, większość z nich nie będzie miało poczucia, że tkwi w zagrodzie i podejmie odważnie nowe wyzwania. I będzie marzyć...a marzenia to przecież pierwszy krok w realizacji celu. 

"Jeśli lampart bieganie za gazelą czy zastanawia się czy ją złapie? - po prostu to robi".