Pewien indiański chłopiec zapytał kiedyś dziadka:
- Co sądzisz o sytuacji na świecie?
Dziadek odpowiedział:
- Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój.
- Który zwycięży? - chciał wiedzieć chłopiec.
- Ten, którego karmię - odrzekł na to dziadek.
Słyszałam ostatnio o pilotażowych badaniach w grupie gimnazjalistów, którzy mieli prowadzone zajęcia dotyczące świata emocji, uczuć w przedszkolu. Okazało się, że większość z nich pamiętała jeszcze te zajęcia organizowane we wczesnym dzieciństwie!
Łącząc te badania z codzienną obserwacją widzę wyraźnie jak sytuacje, kiedy umożliwi się dzieciom wyrażanie swoich odczuć: emocji i uczuć przekładają się na dobre funkcjonowanie dzieci w różnych środowiskach. Dzieci słuchane, którym w codziennym życiu towarzyszy „mądry” dorosły funkcjonują lepiej, zarówno pod względem społecznym, jak i poznawczym. Nawet w trudnych sytuacjach potrafią odnaleźć swoją wewnętrzną siłę, lub poszukać pomocy zewnętrznej.
Jeśli uczymy dzieci od małego wyrażania swoich myśli, określania co czują oraz konfrontowania się z różnymi stanami funkcjonują lepiej w szkole, a potem jako dorośli. Dzieci, które nie są nauczone „kontaktu ze sobą” mogą odczuwać liczne napięcia i uzewnętrzniają to w tzw. niegrzecznych zachowaniach.
Bardzo często zachęcam rodziców do takiego śmiałego podążania za dzieckiem, wykorzystania potencjału, który tkwi w licznych sytuacjach dnia codziennego, do konfrontowania się ze sobą. To jak dzieci odczytują emocje, jak wypowiadają się w różnych sytuacjach może być okazją do licznych wzruszeń. Możemy się wiele nauczyć od naszych dzieci. Język stosowany przez najmłodszych, bez ocen i cenzury, jest dla wielu dorosłych świetną motywacją do podjęcia drogi rozwoju siebie. Często początkiem jest zwrócenie uwagii na świadomą komunikację w rodzinie. Mówienie bez oceniania, tak by każdy mógł rzeczywiście się wypowiedzieć i nazwać co czuje i chce.
Dzieci uwielbiają uczestniczyć w zajęciach związanych z nazywaniem emocji i w swojej pracy spotykam się z tym na każdym kroku. Ostatnio miałam do czynienia z sytuacją w przedszkolu, gdy nie wiedziałam czy uda nam sie poprowadzić zaplanowane zajęcia. Dzieci jednak, gdy tylko mnie zobaczyły, stwierdziły: zdążymy, szybko zrobimy swoje zadania i będziemy gotowi!
Warto więc wykorzystać możliwość powrotu do takiego „wewnętrznego dziecka”, które tkwi w każdym z nas. Kiedy bowiem nie przebijemy się przez tą zewnętrzną otoczkę samych siebie będzie to skutkowało tym, że nasze dzieci nie odnajdą się do końca w świecie uczuć i emocji, przynajmniej na etapie dzieciństwa.
Mając więc możliwość wspierania rozwoju emocjonalnego dzieci zadbajmy o to, aby mogli wspominać najwcześniejsze dzieciństwo jako niezwykła przygodę, by był to punkt z którego mogą czerpać siłę na każdym etapie. A przy okazji wykorzystajmy ten czas dla własnego rozwoju, po prostu podążając za dzieckiem!
Emocje mają duzy wpływ nie tylko na nas samych, ale i na otoczenie. Kiedy jeszcze byłam w błogosławionym stanie i nosiłamsukienki ciążowe to obserwowałam innych wokół siebie i z czasem bycie rodzicem zaczęło mnie przerażać. Ile spotka mnie tych sytuacji, gdy będę na granicy wytrzymałości? Ile godzin snu będzie dla mnie? Ile tak naprawdę będę musiała znieść? Dziś powiem, że macierzyństwo to praca na pełen etat, ale zgodzę się, że to nie dla każdego. Trzeba to sobie powiedzieć. Nie bądźmy desperatami, że chcemy mieć dziecko, a tak naprawdę to otoczenie tego od nas w pewnym sensie wymaga. Dlatego też to, co napisałam na początku jest bardzo adekwatne i aktualne - emocje mają wpływ. Róbmy rzeczy w zgodzie ze sobą samym. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń