Szczęście

Szczęście

niedziela, 28 października 2018

Latarnia do wymiany



"Czy to wina latarni, że pies na nią sika?" John Frederickson

Jednym chyba z najczęściej stosowanych mechanizmów obronnych, widocznych w wielu życiowych sytuacjach jest mechanizm dewaluowania innych. Znacie to na co dzień? Spóźniłam się, bo zaczepiła mnie koleżanka. Mówiłem brzydkie słowa, bo kolega mnie przezywał. Mam mało czasu dla Ciebie, bo szef zlecił mi dodatkową pracę. Takie to proste...Dzieci i dorośli, aby utrzymać swoje dobre samopoczucie i pozytywny obraz własnej osoby, przenoszą winę i odpowiedzialność na innych.

Tymczasem prawdziwym wyzwaniem, bywa dostrzeżenie swojej roli w tym procesie, własnego wyboru przy podejmowaniu decyzji. To od nas zależy, czy będziemy cały czas szukać własnego ogona, czy ustalimy strefę swojego wpływu i zaczniemy działać. Konsekwencją są własne, proaktywnie wybory. Dlaczego pewne sytuacje powtarzają mi się w życiu? Czy rzeczywiście winni są inni? Ta umiejętność dostrzeżenia swojej roli, określenia potrzeb i celów decyduje bardzo często o jakości życia.

Nasz mózg ewolucyjnie ma skłonność koncentracji na bezpieczeństwie, co skutkuje niejednokrotnie zamykaniem się na nowe wyzwania, a ich brak podejmowania uzasadniamy okolicznościami, zachowaniami innych osób, brakiem możliwości. Przekroczenie tej strefy komfortu przekłada się na realizację naszych marzeń.

Zacznij już dziś. Zacznij od tego co Cię denerwuje. Masz? A teraz stop. Zastanów się co możesz z tym zrobić, bez wymówek. Unikanie pewnych sytuacji też może być rozwiązaniem. Mnie denerwuje słuchanie narzekających osób. Oczywiście spotykam takie osoby zawodowo, ale moją rolą jest im pomóc to zmienić. Prywatnie unikam takich osób. Wolę spędzić wieczór sama w domu, niż pójść na przyjęcie, dlatego że wypada i słuchać toksycznych ludzi.

Pamiętaj zawsze masz jakiś wybór. Pytanie, czy chcesz coś zmienić, czy wolisz tkwić w tym co Ci przeszkadza, bo przecież winni są INNI.

poniedziałek, 23 lipca 2018

Coś czego brakuje...


Słyszałam niedawno taką opowieść...

Pewnego razu zwierzęta były bardzo złe na ludzi. Krowa miała pretensje, że zabierają jej mleko. Kury były niezadowolone z zabierania jajek. Świnie, ze zabijają je dla mięsa. Słysząc to ślimak powiedział powoli:"A ja mam coś czego ludzie bardzo pragną, ale nie mogą mi zabrać...czas"

Tylko medycyna zachodnia traktuje człowieka głównie jako ciało. Medycyna chińska, tybetańska, czy indyjska opierają się na uzyskiwaniu równowagi też w innych sferach- duchowej, emocjonalnej.

Przyrost obserwowanych zdarzeń, w których uczestniczymy z powodu zaniedbań dotyczących tych innych stref życia jest wręcz lawinowy. Znam wiele dzieci, które poprzez wyłączenie emocji, a nastawienie na realizację celów, często nawet celów rodziców, a nie własnych przeżywają kryzysy. Kryzysy własnej wartości, ważności. Kryzysy braku celów. Kryzysy związane z brakiem możliwości wpisywania się w grupę, obraz rodziców, własne oczekiwania. 

I co jak nie dają rady??? Stają się agresywne względem innych - złośliwości, bijatyki, wyśmiewanie. Mogą być agresywne wobec siebie- zaburzenia jedzenia, samookaleczenia, próby samobójcze. Zachowują się opozycyjnie wobec innych dorosłych - rodziców, nauczycieli.

A wystarczyłyby inne działania- bycie z innymi oparte na relacji ( nie na korzystaniu z mediów!). Zrobiłam ostatnio takie ćwiczenie w jednej z grup dzieci - wymuszone bycie w relacji. I choć ich ciała mówiły "tak" ( było im dobrze ze sobą, w rożnych konfiguracjach) to chwilę po ćwiczeniach buntowały się na wszystko - jaki jest sens takich zabaw?! Odzyskały równowagę, gdy nauczyciel wrócił do bardzo trudnych ćwiczeń poznawczych. Po wyłączeniu emocji poczuły się znów dobrze i weszli w utarte role. Zła wiadomość jest taka, że na dłuższą metę to się nie sprawdza...

Wykorzystajmy czas, który mamy z dziećmi, bądź innymi bliskimi osobami na bycie razem. Każdego dnia mamy wokół siebie dużo sytuacji, które przeciążają nas i utrudniają kontakt ze sobą. Dzieci i młodzież z którą pracuję bardzo lubią ćwiczenia relaksacyjne, zmniejszające napięcia w ciele. To też sposób na to jak zwiększyć swoją wewnętrzną siłę. Zrezygnowanie ze zwiększonej aktywności sprawi, że czasu i miejsca na rodzinę będzie więcej.

czwartek, 7 czerwca 2018

Bliżej uczuć



"Szczęście to umiejętność znajdowania radości w zwykłych godzinach."  
H. Sunim

Jest taka opowieść o "ciepłym i puchatym", którego dużo było w pewnym, szczęśliwym mieście. Ludzie rozdawali "ciepłe i puchate", dzielili się nim, równocześnie zwiększając jego ilość.
W pewnym momencie pojawiła się jednak czarownica i zaczęła kusić "zimnym i kolczastym". Ludzie brali od niej zimne, aż w końcu zapomnieli o tym co było ciepłe i sprawiało im radość. Koniec
tej historii zależy od Ciebie, co będziesz rozdawać innym.

Na jednych z zajęć w młodszej klasie szkoły podstawowej analizowaliśmy, co sprawia, że w klasie jest "cieplej", albo "zimniej", jakie zachowania można zaliczyć do każdej z tych grup. Dzieci śmiały się losując karteczkę z zachowaniem typu: "krzyczę koleżance/koledze do ucha", "zachęcam kogoś do zabawy ciągnąc go za rękę, aby wyszedł na korytarz" itp., ale potrafiły określić, że to zimne. Czasem, trochę prowokacyjnie, upewniałam się czy takiego zachowania nie uznać za "ciepłe", a oni tym bardziej stanowczo przekonywali mnie, że tak nie jest.

I choć ostatnimi czasy bywali niesforni, to gdy umówiłam się na spotkanie, w kolejnym tygodniu, byłam ogromnie zadowolona i mile zaskoczona. Mieli czekać na mnie po dzwonku na świetlicy. Idąc tam nie słyszałam ich głosów - pomyślałam, że zapomnieli o zajęciach. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, że wszyscy są i czekają w ciszy, w kółeczku by dalej rozmawiać! 

Omówiliśmy sytuacje "ciepłe" i "zimne" z ostatniego tygodnia, zastanowiliśmy się wspólnie jak mogą się czuć poszczególne osoby, jak można o tym mówić, by kogoś nie urazić. A w końcu jeden z uczniów zaczął przerywać, bo bardzo chciał się wypowiedzieć. Szybko odniósł się do tego inny, podnosząc rękę i prosząc o głos. "Proszę Panią takie zachowanie jest "zimne", tak nie można".

Wzruszyłam się. Co im pomogło? Przejęcie odpowiedzialności za swoje zachowania, zrozumienie co czują inni. 

Oczywiście mogą być jeszcze inne konfliktowe sytuacje w ich gronie, ale po to jest min. szkoła, aby uczyć funkcjonowania w grupie. Doskonale widać to w wielu sytuacjach, jak nadmierna troska o dzieci, chronienie ich przed konfliktami blokuje ich rozwój.

Warto próbować dawać dzieciom umiejętność radzenia sobie samym z ich rzeczywistością - być bardziej przewodnikiem niż nauczycielem. Mam nadzieję, że ten przykład to dobrze oddaje.

środa, 21 lutego 2018

Dzieci wiedzą lepiej!

"Spokój, bliskość i pogodę ducha znajdę pośród ludzi, którzy mają je w sobie."
Agnieszka Maciąg

Często, w różnych rozmowach z rodzicami, pojawia się temat braku słuchania przez dzieci. Dzieci potrafią słuchać, ale muszą mieć przekonanie, że dorosły ich rozumie, akceptuje ich uczucia. Nie wystarczy wygłaszać mowy moralizatorskie, wbijać dzieci w przekonanie, iż mogą wszystko, a każdy jest geniuszem.

Każdy ma jakieś talenty, ale nie każdy osiąga mierzalne ocenami sukcesy w szkole. A gdy takich dzieci, przekonanych, że mogą wszystko uzbiera się cała klasa? I co, jeśli okazuje się, że tych sukcesów nie ma tyle, co by chcieli dorośli? Co mogą zrobić dzieci, by zostać dostrzeżone?

Po kolejnym incydencie, gdzie dzieci rozbiły lekcje dyskutując z nauczycielem, czy budynek na ilustracji ma 10, czy 13 pięter - chodziło jak mi opowiadały, o używanie słów dotyczących budynku w obcym języku, więc ilość pięter tak na prawdę była mało ważna. Istotny był brak przygotowania do lekcji, brak motywacji do nauki nowych słówek. Takich sytuacji w tej grupie było kilka. Jakie jest źródło?

O tym opowiedziały same dzieci. Byłam wzruszona tym spotkaniem. Poprosiłam, by anonimowo napisali na karteczkach co lubią i nie lubią w swojej klasie. Wszyscy napisali, że nie lubią hałasu, krzyczenia, dyskutowania z nauczycielami, porównywania i obgadywania. Wszyscy tak samo. Spytałam czy jest ktoś w klasie, kto tego nie robi? Znalazła się jedna dziewczynka, którą zgłosiły same dzieci. Zapytana dlaczego tego nie robi: BO NIE MAM TAKIEJ POTRZEBY. Jak to powiedziała nastąpiła kompletna cisza. Jej poczucie wartości jest stabilne, nie musi się wyróżniać na siłę, by mieć uwagę.
Gdy szukaliśmy sposobów, co pomaga by zachowywać się spokojniej doszli do wniosku, że jeśli jest możliwość podzielenia się swoimi przeżyciami po szkole z kimś, wtedy na drugi dzień lepiej można się skupić. 

Tymczasem dorośli są często nieobecni, bądź zajęci. Bardzo często też mają trudność by przyjąć negatywne emocje swoich dzieci, bądź zaczynają działać, oceniać itp. A wystarczy tylko przyjąć to co mówi dziecko, posłuchać go, współczująco odnieść się do trudności, potowarzyszyć mu w szukaniu rozwiązań. Nam na warsztatach poświęconych opisanej wcześniej grupie dzieci się udało, choć było kilkanaście osób z różnymi celami, potrzebami, zainteresowaniami. Pomogła uważność i słuchanie drugiego człowieka, chęć poszukania rozwiązań w nas samych. Po stronie dorosłych jest poprowadzić dzieci w tym kierunku.

Polecam.