Szczęście

Szczęście

czwartek, 16 października 2014

Sztuka akceptacji



"Akceptacja siebie  jest odmową bycia swoim wrogiem"

Nathaniel Branden


Od kilku dni kołacze mi się w głowie taka piękna opowieść, opisana przez Jorge Bucay, o kręgu 99.
 
Bohaterem jest królewski paź, który w przeciwieństwie do swojego markotnego króla był zawsze szczęśliwy. Cieszyła go praca, każdy przywilej, jaki uzyskiwał, dobrobyt w domu itp. Król chciał jednak przekonać się na czym polega ten mechanizm szczęścia i czy jest w stanie coś
go zmienić. Wraz z najmądrzejszym doradcą podłożyli mu, nie ujawniając źródła, 99 cennych monet.
Co zrobił paź? Przestał się cieszyć każdym dniem, a skupił się na możliwości uzyskania jednej monety, której brakowało mu do stu. Zaczął oszczędzać, więcej pracować, wysłał żonę do pracy.
W końcu stał się tak smutnym i przygnębionym paziem, że król go zwolnił ze służby.
 
Opowiadanie to pasuje mi bardzo do różnych rodzin, które spotykam.
 
Przestajemy się cieszyć z tego, że nasze dziecko jest koleżeńskie, a skupiamy się na tym, że ma konflikt z jednym z kolegów w klasie. Zapominamy, że przysłowiowy Jaś uwielbia grać w piłkę nożną, a skupiamy się na tym, aby co wieczór ćwiczyć z nim matematykę, za którą nie przepada, zamiast pójść z dzieckiem na mecz, pograć w piłkę. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał wypracowanej piątki z matematyki. Pozostaną utrwalone negatywnie uczucia do tego przedmiotu oraz niespełnione pragnienia o byciu piłkarzem.
 
Podążanie za tym co się udaje jest szczególnie ważne w przypadku dyslektyków. Jeśli dziecko ma różne przypadłości związane z funkcjonowaniem analizatorów odpowiedzialnych za powstanie dysleksji rozwojowej, a rodzice oczekują samych piątek, to z góry stawiamy wszystkich na przegranej pozycji. Oczywiście warto wykonywać dodatkowe ćwiczenia, bo w ten sposób ułatwimy dziecku naukę. Będzie to wymagało wysiłku i zaangażowania. Lepiej więc skupić się przy odrabianiu lekcji jednak na przedmiotach, w których dziecko jest dobre, bo to pośrednio wpłynie na wzrost zaangażowania w te, które wymagają dodatkowego wysiłku. Wspieranie obszaru, z którego dziecko może czerpać siłę jest kluczowe dla pokonywania słabości oraz budowania poczucia własnej wartości. Tylko w ten sposób można odnaleźć wewnętrzną motywację w dążeniu do realizowania tego, co wymaga większego wysiłku.
 
Często pierwszym etapem jest po prostu akceptacja przez rodzica, tego co jest słabością. Aby to zrobić niekiedy wystarcza refleksja:
  • Dlaczego mi na tym zależy, aby np. moje dziecko miało piątkę z matematyki?
  • Po co to robię i kto na tym zyska?
Domyślacie się typowych odpowiedzi?

Warto wyjść z kręgu 99. Wspierajmy dzieci, budujmy ich siłę.