Było kiedyś przepiękne jezioro. Powiadają, że Złość i Rozpacz lubiły się wspólnie w nim kąpać. Zdejmowały sukienki i pławiły się w wodach przepięknej laguny. Złość, której zawsze się spieszy, wyszła pewnego razu bardzo szybko z wody i przez pomyłkę założyła sukienkę Rozpaczy. Złość jest ślepa, więc nawet w tym pędzie nie zauważyła swojej pomyłki. Dostojna i niewzruszona Rozpacz, gdy wyszła z wody, musiała ukryć swoją nagość pod jedynym okryciem jakie znalazła - sukienką Złości. Od tamtej pory ludzie często mylą uczucia i nie dostrzegają co się kryje pod sukienką Złości.
Złość jest bardzo często, zwłaszcza dla dzieci, przykrywką dla stłumionych negatywnych uczuć, niezrealizowanych pragnień. Jest jak gdyby taką kołderką, która przykrywa to, co ujawnione wprost mogłoby bardzo boleć. A gdy złości się dziecko otoczenie zaczyna reagować. Dobrze, jeśli punktem wyjścia jest " dlaczego moje dziecko się złości?". Zwykle rodzic zastanawia się jednak: " jak sobie radzić ze złością?", a psycholog ma zgłaszane zapotrzebowanie na kolejne warsztaty dla dzieci "jak sobie radzić ze złością?". Leczenie objawu, a nie przyczyny nie zmienia sytuacji dziecka.
Mądry dorosły towarzyszy dziecku przy negatywnych sytuacjach, ułatwia nazywanie tego co się pojawia w trudnych chwilach i nie tłumaczy: "tak nie wolno...", "to nie wypada...", "w naszej rodzinie ...", albo (moje ulubione) " no wiesz, ale po tobie to się tego nie spodziewałam...".
Skutki braku zrozumienia, bez podążania za dzieckiem będą miały zawsze dalsze konsekwencje. Dziecko przenosi swoją złość za niespełnienie potrzeb na rodzica, a w obawie przed odrzuceniem, wypiera część negatywnych odczuć. Oddzielone emocje pozostają niewyrażone, nie znikają z czasem. Bardzo wyraźnie zaczynają się ukazywać w procesie dojrzewania.
I warto tu jeszcze dodać słówko o wyznaczaniu granic. Czasem niektórzy biorą trochę na siebie ciężar złości, czy smutków dziecięcych, a dziecko, dobry obserwator uczy się tym trochę manipulować. Przez kilka dni słuchałam ostatnio na temat stanu smutku od jednego z moich dzieci. W zasadzie popadło prawie w manierę bycia smutnym i gdy powiedziałam dość nastąpił atak. Niespodziewanie nie było zainteresowania z mojej strony, a oczekiwanie odszukania przynajmniej kilku powodów do radości. Trzeba do tego zachęcać. Niekiedy warto odpuścić i skupić się na pozytywie, co przyniesie uwolnienie pozytywnej energii i silę do pokonania negatywnych uczuć.
Warto się zastanowić:
- czy wiele jest sytuacji, gdy moje dziecko się złości?
- czy jest jakaś prawidłowość, gdy pojawiają się trudne zachowania u mojego dziecka ( po przedszkolu/szkole, spotkaniach rodzinnych, po weekendzie itp.)?
- jaka postawę przyjmuje w takich sytuacjach: akceptująca, negująca, strofująca, obojętna, ...?
- czy dziecko chętnie rozmawia o swoich uczuciach?
- czy umiesz rozmawiać o swoich uczuciach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz