Szczęście

Szczęście

niedziela, 30 listopada 2014

Jak uczyć dzieci żyć z pasją?


"Wkładamy depozyt na konto emocjonalne tylko wtedy, kiedy robimy to, na czym zależy dzieciom ( innym osobom), a nie kiedy uszczęśliwiamy je w zgodzie z własnymi wyobrażeniami."
Iwona Majewska-Opiełka
Dzisiaj opowieść o Panu Hydrauliku.
 
Odwiedził nas, aby naprawić kran. Jest to już kolejna wizyta w tym roku, gdyż poprawki po wcześniejszych fachowcach, odpowiedzialnych za instalację w naszym domu wymagają wielu interwencji. Pan Hydraulik przyjechał do nas jak zwykle z uśmiechem, dobrym słowem. Tym razem była to bardziej złożona naprawa, więc w czasie pobytu podzielił się ze mną licznymi spostrzeżeniami ze swojej pracy. Świetnie się go słucha, gdyż z pasją opowiada o różnych swoich doświadczeniach typu: przecinanie rury brzeszczotem, aby zobaczyć na ile mocno osadził się w niej Kret, zmiana gumowych odprowadzeń ściekowych w brodzikach instalowanych przez wygodnych hydraulików na solidne instalacje, wysyłanie niezorientowanego właściciela po zakup rur itp. A ile było przy tym obserwacji ludzi, uwag dotyczących różnych mechanizmów działania. Dodam też, że Pan Hydraulik nie kpi z innych, zawsze też daje uczciwą, rzetelną cenę za swoje usługi.
 
Mamy zresztą ogromne szczęście należeć do stałych klientów, gdyż telefonów od nowych nie odbiera, bo nie ma już tyle czasu. Jak stary Klient sie do niego odezwie ze zmienionego numeru musi wysłać SMS-a, aby oddzwonił. Ceni swój czas, chwile spędzane z rodziną. Mówi ze śmiechem, że niektórzy mu nawet już wysyłają życzenia świąteczne. Pomyślałam, że też zrobię w to w tym roku, bo na prawdę miło go gościć.
 
Próbuje oddać klimat tej sytuacji, gdyż pokazuje ona doskonale jak ważne jest dzialanie zgodnie z tym co się lubi. Pan Hydraulik, choć wykonuje zawód, który w siatce płac pewnie nie jest na górnej pozycji listy, dzięki swojemu zaangażowaniu i pasji praktycznie sam wybiera Klientów. Ma propozycje projektów instalacji hydraulicznej od ludzi bardzo bogatych, którzy mogą mu, za komfort profesjonalnej pracy zapłacić dokładnie tyle ile on chce uzyskać za swoje usługi. Jest pasjonatem i profesjonalistą, wie czego chce w pracy zawodowej i w życiu.
 
Znam wiele osób posiadających wyższe wykształcenie, prymusów szkolnych. Nie mam poczucia by za tym szły zawsze kompetencje społeczne, świadomość własnej wartości.
 
Czy jesteśmy dziś w stanie zaplanować przyszłość naszych dzieci? Co chcemy zyskać każąc im uczyć się jak najlepiej i podporządkowując temu całą swoją i ich aktywność? Czy nie warto zastanowić się nad kształtowaniem charakteru, bo czy będziesz hydraulikiem, czy inżynierem, rynek i tak da Ci odpowiedź, czy działasz zgodnie ze swoją pasją, czy jesteś spójny wewnętrznie w tym co robisz?
 
Miałam ostatnio przyjemność uczestniczyć w rozmowie dwojga dzieci, w której jedno przekonywało drugie, że bardzo ważne jest by się więcej uczyć, a drugie uważało iż ważniejszy jest rozwój swoich zainteresowań. Nie doszły do jednego rozwiązania, ale zdecydowanie bliższe jest mi podejście, by skoncentrować się na tym, w czym ktoś jest dobry, co lubi, bo wtedy zawsze znajdzie pracę i dostosuje się do rynku za kilkanaście lat. Nie mówię o stanowisku, aby odpuszczać naukę ważnych przedmiotów, ale aby skoncentrować się na:
  • przedmiotach z których dziecko jest najlepsze,
  • zapisać dziecko tylko na wybrane przez niego zajęcia dodatkowe (najlepiej jak najmniej),
  • pobyć z rodziną "nic" nie robiąc.
Takie przemyślane działania wpływają na to jak traktujemy codzienne czynności, jak działamy i z jakim zaangażowaniem w strefie swojego wpływu. A potem kształtuje się pasja, czyli ten błysk, z którym wykonujemy codzienne czynności.
 
Pomyślcie, co jest pasją Waszych dzieci?

niedziela, 23 listopada 2014

Czy można przyspieszyć uczenie?

"Trawa nie rośnie szybciej, gdy się za nią ciągnie."  Gerald Huther


Na zajęciach poświęconych metodą efektywnego uczenia, w starszych klasach szkoły podstawowej, poprosiłam dzieci o rysunek mózgu. Zależało mi na tym, by obrazek był ich wyobrażeniem na temat funkcjonowania mózgu, chciałam pokazać im tą fascynującą różnorodność funkcji jaką mamy
w głowie. Proponowałam stworzenie wyobrażeń na zasadzie przyporządkowania do mózgu jakieś postaci, zwierzęcia lub koloru. Przeważały niestety rysunki schematyczne.

Na podstawie ostatnich badań dotyczących myślenia twórczego większość dzieci traci swój potencjał na etapie nauki w szkole. Z badań wynika, że aż 98 % dzieci na poziomie 5 lat charakteryzuje twórcze myślenie, dzieci w wieku 8-10 lat 32 %, a wieku ponad 25 lat już tylko 2%.
Bardzo się cieszę, że w Polsce stają się coraz bardziej znane doniesienia ze świata nauki dotyczące funkcjonowania mózgu. Mam też nadzieję, że coraz więcej rodziców i nauczycieli będzie brać pod uwagę to co z tych badań wynika dla przyszłości naszych dzieci. Na pewno mnóstwo osób jest już przekonanych do zwracania uwagi na stymulowanie aktywności mózgu. To ważne, bowiem wrodzona ciekawość poznawcza, odpowiednio pobudzana, ma wpływ na sposób postrzegania świata w dorosłym wieku. 

Bardzo wyraźnie pamiętam opowiedzianą mi kiedyś historię przez zaprzyjaźnioną nauczycielkę, wspaniałą osobę, działającą z pasją. Historia dotyczyła jej doświadczeń oazowych, gdy Ksiądz pokazywał im czym jest grzech. Wziął zabłocone buty i postawił na Ołtarzu. Pamiętam jak wtedy pomyślałam, że chciałabym być takim właśnie psychologiem, który pokazuje emocjonalne doświadczenia. 

Dużo pracuję eksperymentem, zarówno w przedszkolu, szkole podstawowej, jak i w gimnazjum. Uwielbiam ten moment, gdy "kogoś wbija w ziemię". Wiem, że skorzysta z doświadczenia. Może przyda mu się dla budowania poczucia własnej wartości? Nurt związany z budowaniem doświadczeń, w których angażujemy się mocno emocjonalnie jest mi bardzo bliski. Jestem rzeczywiście przekonana, że mózg bez tej warstwy emocjonalnej nie przetwarza trwałe doświadczeń.

To, co można zrobić w domu, aby pomóc dzieciom organizować ich doświadczenia szkolne,
by mogły się utrwalać, w połączeniu z emocjami:
  • odpytywanie do sprawdzianów na zasadzie tworzenia zagadek, obrazowanie materiału na mapach myśli, angażowanie wiele zmysłów w powtórki;
  • nauka języków - wspólne śpiewanie piosenek, granie, wieszanie karteczek z nazwami przedmiotów przygotowanych przez dziecko, itp;
  • praca obrazem, odwoływanie się do wyobrażeń i własnych doświadczeń życiowych;
  • czytanie bajek, opowiadań oraz określanie wypływających z nich emocji.
Zadbajmy zatem o doświadczenia naszych dzieci, by jak najwięcej było w nich tej warstwy emocjonalnej.

O takich i innych sposobach na kształtowanie charakteru, w oparciu o wiedzę i praktyczne doświadczenie w szkole usłyszeć będzie można na na Konferencji "Logodydaktyka jako wychowanie do szczęścia", która odbędzie się wkrótce w Warszawie, 25 listopada. Będziemy tam mówić o wielu sposobach na wzmocnienie pozytywnych oddziaływań na dzieci. 

Polecam!

czwartek, 16 października 2014

Sztuka akceptacji



"Akceptacja siebie  jest odmową bycia swoim wrogiem"

Nathaniel Branden


Od kilku dni kołacze mi się w głowie taka piękna opowieść, opisana przez Jorge Bucay, o kręgu 99.
 
Bohaterem jest królewski paź, który w przeciwieństwie do swojego markotnego króla był zawsze szczęśliwy. Cieszyła go praca, każdy przywilej, jaki uzyskiwał, dobrobyt w domu itp. Król chciał jednak przekonać się na czym polega ten mechanizm szczęścia i czy jest w stanie coś
go zmienić. Wraz z najmądrzejszym doradcą podłożyli mu, nie ujawniając źródła, 99 cennych monet.
Co zrobił paź? Przestał się cieszyć każdym dniem, a skupił się na możliwości uzyskania jednej monety, której brakowało mu do stu. Zaczął oszczędzać, więcej pracować, wysłał żonę do pracy.
W końcu stał się tak smutnym i przygnębionym paziem, że król go zwolnił ze służby.
 
Opowiadanie to pasuje mi bardzo do różnych rodzin, które spotykam.
 
Przestajemy się cieszyć z tego, że nasze dziecko jest koleżeńskie, a skupiamy się na tym, że ma konflikt z jednym z kolegów w klasie. Zapominamy, że przysłowiowy Jaś uwielbia grać w piłkę nożną, a skupiamy się na tym, aby co wieczór ćwiczyć z nim matematykę, za którą nie przepada, zamiast pójść z dzieckiem na mecz, pograć w piłkę. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał wypracowanej piątki z matematyki. Pozostaną utrwalone negatywnie uczucia do tego przedmiotu oraz niespełnione pragnienia o byciu piłkarzem.
 
Podążanie za tym co się udaje jest szczególnie ważne w przypadku dyslektyków. Jeśli dziecko ma różne przypadłości związane z funkcjonowaniem analizatorów odpowiedzialnych za powstanie dysleksji rozwojowej, a rodzice oczekują samych piątek, to z góry stawiamy wszystkich na przegranej pozycji. Oczywiście warto wykonywać dodatkowe ćwiczenia, bo w ten sposób ułatwimy dziecku naukę. Będzie to wymagało wysiłku i zaangażowania. Lepiej więc skupić się przy odrabianiu lekcji jednak na przedmiotach, w których dziecko jest dobre, bo to pośrednio wpłynie na wzrost zaangażowania w te, które wymagają dodatkowego wysiłku. Wspieranie obszaru, z którego dziecko może czerpać siłę jest kluczowe dla pokonywania słabości oraz budowania poczucia własnej wartości. Tylko w ten sposób można odnaleźć wewnętrzną motywację w dążeniu do realizowania tego, co wymaga większego wysiłku.
 
Często pierwszym etapem jest po prostu akceptacja przez rodzica, tego co jest słabością. Aby to zrobić niekiedy wystarcza refleksja:
  • Dlaczego mi na tym zależy, aby np. moje dziecko miało piątkę z matematyki?
  • Po co to robię i kto na tym zyska?
Domyślacie się typowych odpowiedzi?

Warto wyjść z kręgu 99. Wspierajmy dzieci, budujmy ich siłę.

niedziela, 28 września 2014

O marzeniach...

"Nie ma marzeń zbyt wielkich, nie ma marzycieli zbyt śmiałych!"
Film "Turbo"

Jest taka przepiękna opowieść w książce Anthonego de Mello, którą zna już wiele osób, ale bardzo mi pasuje, gdy myślę o marzeniach i naszych własnych ograniczeniach przy ich realizacji.

Pewien człowiek znalazł jajko orła i umieścił je w gnieździe kury. Gdy się orzeł wykluł, dorastał wśród kur i zachowywał się jak i one: dłubał w ziemi poszukując robaków, gdakał i latał, nawet kilka metrów, nad ziemią. Pewnego dnia zobaczył szybującego na niebie orła, którego lot wzbudził jego podziw. Usłyszał jednak od kury, żeby nawet o tym nie myślał, bo jest inny. Umarł więc
w przeświadczeniu, że jest kogutem w zagrodzie.

Pracując codziennie w szkole widzę, że wiele ograniczeń pochodzi właśnie z takich przekonań. Dzieci porównują się między sobą, lub wyznaczają sobie role, które bywają dla nich zbyt dużymi wyzwaniami w stosunku do własnych możliwości. Każdy z nas jest inny i niewątpliwie ma inne tempo nauki oraz różne zainteresowania. Można dzieci naprowadzać na rozwój tych obszarów, które sprawią, że poczują w sobie siłę. Można pokazywać im coś więcej niż wymaga tego lekcja. Można, ale trzeba mieć w sobie też takie przekonania, że warto się kierować osobowością młodego człowieka, jako czymś, co stanowić będzie dalszą podstawę do nauki.

Jeśli dziecko nie wierzy w swoje możliwości i obserwuje inne osoby lepiej radzące w szkole niż on,
a przy tym doświadcza opuszczenia ze strony szkoły i rodziny, będzie miało dużo takich ograniczających przekonań w swojej głowie. Będzie się też zachowywać jak nasz orzeł, który,
w najlepszym wypadku, będzie tylko patrzył z podziwem na szybujące orły.

Nie chce dalej rozwijać wątku co się dzieje z dzieckiem bez wsparcia w takiej sytuacji, bo nie ma potrzeby, by generować tyle negatywnych przekazów. Wystarczy spojrzeć wokół na wielu "najeżonych" dorosłych, bo przecież oni też niedawno byli dziećmi, których potrzeby po prostu pomijano.

Aby więc było więcej wokół nas dobra i pozytywności zacznijmy od osób wokół siebie, które potraktujemy dziś życzliwie. Przyjmijmy ze zrozumieniem różne sytuacje, które odbiegają
od naszych idealnych oczekiwań. Pamiętajmy, że same wyniki w nauce nie gawarantują sukcesu
w życiu. Potrzeba silnej i zintegrowanej osobowości, aby poradzić sobie z wyzwaniami współczesnego świata. Zatem jeśli skupimy się na budowaniu siły u dzieci, większość z nich nie będzie miało poczucia, że tkwi w zagrodzie i podejmie odważnie nowe wyzwania. I będzie marzyć...a marzenia to przecież pierwszy krok w realizacji celu. 

"Jeśli lampart bieganie za gazelą czy zastanawia się czy ją złapie? - po prostu to robi".

niedziela, 7 września 2014

Budowanie motywacji





„Czy mógłbyś mi łaskawie powiedzieć w którą stronę mam pójść?
- Zależy to w dużym stopniu od tego, w którą stronę zechcesz pójść – powiedział Kot.
- Nie zależy mi na tym, w którą … - powiedziała ALICJA.
- Więc nie ma znaczenia, w którą stronę pójdziesz – powiedział Kot.”



Lewis Caroll, „Przygody Alicji w Krainie Czarów”


Jest taka opowieść o drwalu, który rozpoczął nową pracę. Bardzo starał się wykazać przed pracodawcą, więc pierwszego dnia ściął aż kilkanaście drzew. Zyskał duże uznanie i chciał zasłużyć na dalsze pochwały. Pracował bardzo ciężko, ale każdego dnia ścinał coraz mniej drzew. Robił się markotny i sfrustrowany. W końcu szef spytał go: „Czy nie zapomniałeś przypadkiem o zaostrzeniu swojego topora?”. Drwal odpowiedział: „Nie miałem czasu, aby go zaostrzyć. Byłem za bardzo zajęty ścinaniem drzew”.

Jak często zdarza się nam w odniesieniu do dzieci zapominać o zadbaniu o wszystkie obszary ich funkcjonowania? Uczeń w typowej szkole to głównie osoba, którą się rozlicza z nauki. W mijającym tygodniu widziałam wiele uśmiechniętych i pełnych energii dzieci. Spotkałam też rodziców, którzy planują wypełnić ich dnie zajęciami od rana do wieczora. Oby jak najwięcej osób zachowało w tym umiar
i zostawiło dzieciom trochę przestrzeni na zabawę i odpoczynek, aby miały szansę na zaostrzenie „swoich toporków”.

W przypadku nastolatków dobrze byłoby im oddać część odpowiedzialności za ich naukę, nie rozliczać
z kolejnych przedmiotów, gdyż jak wiadomo nie da się być ze wszystkiego najlepszym. W niektórych środowiskach widać wyraźne przełożenie zbyt dużych wymagań i oczekiwań rodziców na pogłębiające
się frustracje nastolatków.

W gimnazjum, w którym pracuję planujemy wprowadzenie systemu samodzielnego wyznaczania sobie celów do realizacji przez uczniów. Bardzo bym chciała, aby uczniowie zaczęli świadomie podejmować decyzje dotyczące swoich osiągnięć w nauce i nie tylko. Pisząc deklarację o swoich planach i porównując pod koniec semestru, co się nie udało i dlaczego, będą mogli świadomie wpływać na to co dla nich liczy się najbardziej. Czasem to też pierwszy krok w budowaniu własnego poczucia wartości. Zdania do uzupełnienia, które mogą ułatwić wyznaczanie celów:

  • Mój zasadniczy cel w bieżącym roku szkolnym to:…
  • Wierzę, że mogę go osiągnąć, ponieważ:…
  • Żeby osiągnąć ten cel, zamierzam:…
  • Zrealizuję to do dnia…
  • Korzyści, jakie osiągnę z realizacji tego celu:…
  • O swoich zamiarach opowiem…
  • Aby poprawić swoje wyniki, bądź rozwinąć swoje zdolności w wybranym zakresie zadań, potrzebuję…
Można zacząć taki bilans od siebie.  

Powodzenia w Nowym Roku Szkolnym!

poniedziałek, 28 lipca 2014

Kilka sposobów na szczęście



"Radość i szczęście są wyborem."

Wiadomo, że dobrze wykorzystać okres urlopu i wakacji na zwiększenie ilości własnej energii. Mamy większą szansę, niż na codzień, na zadbanie o swoje ciało przez większą ilość snu, aktywność fizyczną, regularne odżywianie, czy też zabiegi kosmetyczne. Możemy też zadbać o umysł, czytając książki lub zwiedzając nowe miejsca. Wszystko to wpłynie też niewątpliwie na nasze bieżące emocje, chćby na poziomie biologicznym, przez uwolnienie większej ilości endorfin, które będą budować pozytywny nastrój. Ach, gdyby ta pozytywność mogła przejść w trwały stan!
 
Badania jednej z czołowych postaci psychologii pozytywnej - Barbary Fredrickson wykazały, że jeśli dobrych emocji jest w naszym życiu przynajmniej trzykrotnie więcej niż negatywnych wpływa to w sposób trwały na podniesienie jakości naszego życia. A więc, chociaż nie można w wakacje wyspać sie na zapas, bądź odpocząć na zapas, można rozpocząć kształtowanie nawyków, które zmienią w sposób trwały jakość naszego życia. Jeśli nie ma się tej zdolności uwarunkowanej genetycznie, bądź przez rodzinę, można sobie pomóc, a zarazem też swoim dzieciom wprowadzając plan odnowy. 
 
Jest na to na kilka sposobów:
  1. Okazywanie wdzięczności - zachęcając siebie i dzieci, aby każdego dnia zastanowić się nad tym, za co jesteśmy wdzięczni. Można to robić ustnie, ale wtedy często powody do wdzięczności ulatują. Ja kupiłam po prostu każdemu notes do zapisywania 5 powodów do wdzięczności, każdego dnia. Można zacząć od 3 powodów, byle robić to naturalnie i systematycznie. 
  2. Świadome podejście do marzeń - wykorzystanie czasu wakacji na sprecyzowanie swoich marzeń, a wręcz zamienienie tych marzeń w cele z konkretną datą realizacji. Podczas wspólnych wypraw i wędrówek można o tym porozmawiać z dziećmi, zachęcić je do takiej świadomej refleksji. Warto te ich plany nawet gdzieś zapisać, podsunąć pomysł jak zamienić marzenia w konkretne cele.
  3. Wprowadzenie drobnych zmian w życiu, które mogą uruchomić proces zmian w myśleniu o sobie. Takie drobne zmiany mogą stanowić początek wielkich działań, wpływając na zmianę myślenia o własnych możliwościach np.nowa rola w rodzinie w wakacje, rezygnacja z drzemki poobiedniej, zainteresowanie książką historyczną, nauka słówek w nowym języku itp.
  4. Wprowadzanie się w dobry nastrój - o to zwykle w okresie wakacji łatwo, choć czasem dzieci odreagowują wcześniejsze frustracje, korzystając z urlopu rodziców. Można im stworzyć przestrzeń na to odreagowanie, przede wszystkim nie reagując gwałtownie na mniej pozytywne zachowania. Można też zacząć nagradzać to co jest pożądane: ładne mówienie o innych, dni bez marudzenia, przyjacielskie zachowania w rodzeństwie itp.
  5. Ograniczenie negatywności. Tutaj najlepiej skupić się na języku, którego używamy. Warto zacząć kontrolować to co wypowiadamy, przede wszystkim aby nie było to obgadywanie innych, lub negatywne ocenianie. W ten sposób będziemy modelować taką samą postawę u dzieci.To zadanie, choć brzmi stosunkowo łatwo, bywa jednym z najciekwaszych wyzwań i przynosi fantastyczne efekty jeśli się je świadomie wprowadzi do życia domowego! Korzystając z wakacji można umówić się z rodziną na jakieś tylko nam znane hasło (miś, noga, burza itp.), które bedziemy wypowiadać, jeśli zdarzy się komuś powiedzieć coś negatywnego. Z czasem taka postawa wejdzie w nawyk i  pomoże kontrolować styl wypowiedzi wszystkim członkom rodziny.
  6. Radosnych  wakacji!

niedziela, 6 lipca 2014

Rób to co kochasz...


„Rób to co kochasz robić. Znajdź swoją pasję. Jedynym sposobem, aby osiągnąć sukces jest kochać, to co robisz” . 
Steve Jobs

Na początku wakacji postanowiłam zapisać mojego młodszego syna na dyżur wakacyjny w jego przedszkolu. Pamiętałam, jak na taki dyżur uczęszczał kiedyś mój starszy syn. Bardzo dobrze to wspominał, pomimo, że do przedszkola przyszły też nieznajome dzieci zabawa była bardzo udana i był to dobry czas. Jak się okazuje przedszkole mojego młodszego dziecka traktuje dyżur wakacyjny w inny sposób. Dowiedziałam się, że: „to najgorsze co można zrobić dziecku zapisując go na dyżur” i „nie wiadomo, czy będą znajome Panie wychowawczynie, bo każdy kto może unika dyżuru”. Przy takim podejściu nie miałam już wątpliwości, że lepiej zrezygnować z takiego pomysłu. Bez żalu zrezygnowałam z miejsca, gdyż i tak jest duża kolejka oczekujących.

Przedszkole z którym współpracuję, organizuje zajęcia tematyczne dla dzieci przez całe wakacje. Zajęcia w systemach tygodniowych poświęcone są różnym krajom. Dyrektor zaproponowała mi, abym może skorzystała z ich oferty. Nie do końca byłam przekonana do tego pomysłu ze względu na dużą odległość od domu oraz na brak znajomości miejsca, dzieci, Pań i przedszkola przez moje dziecko. Oferta wydała mi się jednak interesująca, gdyż w tym wieku dziecko tak szybko się uczy, potrzebuje nowych wyzwań. Doszliśmy do wniosku, że spróbuje i jak mu się będzie podobało to pochodzi przez tydzień. I tu następuje puenta, która mnie przekonuje, że jak się chce to można. Dziecko już po pierwszym dniu polubiło przedszkole, a drugiego dnia poprosił, aby go później odbierać, bo chce po obiedzie pograć w piłkę z kolegami. Nauczył się też kilku zwrotów, piosenek po francusku. I po tygodniu stwierdził, że chce jeszcze pochodzić przez kolejny tydzień, nim wyjedziemy na wakacje. Dzieci przez cały tydzień robiły wiele interesujących rzeczy np. pokaz mody lub obieranie truskawek na dżemy! Panie, pomimo że grupy były łączone, a zorganizowanie zajęć wymagało dodatkowego przygotowania zawsze miłe, uśmiechnięte, zainteresowane dzieckiem. Wszystko zależy od właściwego podejścia, spójności wewnętrznej osoby, która traktuje swoją pracę z radością. Dzieci to wyczuwają szczególnie szybko. 

Radości z tego czym się zajmujecie!