Szczęście

Szczęście

niedziela, 25 maja 2014

W drodze


"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."
Antoine de Saint-Exupery
 
W jaki sposób możliwe jest uzyskanie stanu pełnej radości, harmonii oraz zadowolenia z siebie u dzieci? Jak można dzieci skłonić do lepszego kontaktu ze swoimi emocjami?

W ostatnim tygodniu byłam świadkiem takiej sytuacji. Wybraliśmy się z klasą mojego syna na wycieczkę do gospodarstwa agroturystycznego pod Warszawą.

Gdy wsiedliśmy do autokaru duża część dzieci wyjęła komórki i inne urządzenia elektroniczne, których nazw nawet już nie jestem w stanie powtórzyć. Zaczęli tylko zdawkowe rozmowy o tym: kto, czym i z jakim skutkiem zrobił coś podczas gry. Dużo mam takich obserwacji u dzieci, ale w tamtym momencie natężenie abstrakcji w moim otoczeniu przekraczało już wszelkie granice. Zaproponowałam więc swojemu dziecku naszą ulubiona grę samochodową w 50 pytań: wymyśla się coś, a druga osoba za pomocą pytań o zamkniętych odpowiedziach na tak /nie musi odgadnąć o co chodzi np. czy to jest żywe, czy to jest duże, czy dzieci to lubią, czy trzyma się to w domu itp. ("krokodyl"). Pod koniec autokarowej podróży wciągnęliśmy w zabawę około połowy wycieczki i usunęliśmy prawie cała elektronikę w sposób naturalny! To był pierwszy "cud"!

A potem rozpoczął się cały szereg różnych sytuacji, które sprawiły nam dużo radości. Dzieciaki biegały zadowolone i uczestniczyły w kilku propozycjach zabaw zorganizowanych. Wybierały jednak, jak to było możliwe, swobodną zabawę. Widać było jak schodzi z nich napięcie, jak zaczynają swobodnie oddychać, patrzeć na przyrodę. Tak naprawdę do końca pozostała tylko niewielka grupa dzieci bez widocznej zmiany w zachowaniu. Gdy ich spytałam na koniec, co było najfajniejsze, to właśnie ta swobodna zabawa. Zabawa. Możliwość rozładowania emocji w ruchu, ale też podczas "poznawczej" części poświęconej lalkom i bajkom.

Pani prowadząca gospodarstwo jest przekonana, ze właśnie po to chcą przyjeżdżać tu dzieci. Mają możliwość rozładowania emocji w rożnej formie i odreagowania codzienności w bezpiecznych ramach, pod czujnym okiem wychowawczym.

I aż się prosi by nie zapominać o tym codziennie. Mój ulubiony przepis dla rodziców to ostatnio propozycja półgodzinnego spotkania z własnym dzieckiem. Robienie czegoś, co chce dziecko, a nie dorosły przy wyłączonym telefonie, komputerze.
Tylko pół godziny dziennie i małe cuda będą nam częściej towarzyszyć.

niedziela, 18 maja 2014

O jabłonce, która wyrośnie z pestki


W przedszkolu mojego nalmłodzego dziecka powstał fantastyczny pomysł na poprowadzenie projektu rodzinnego z dzieckiem. Tematyka prac mogła byc dowolna: sport, podróże, przyroda, kosmos i inne. Trzeba sie było wykazać przeprowadzonym projektem badawczym, który mógł trwać dzień, lub miesiąc. Ważny był wkład dziecka oraz przedstawienie efektów pracy na papierze.
 
Zaangażowaliśmy się Wszyscy! Mieliśmy mnóstwo pomysłów i różne osoby prowadziły projekty typu: "Od czego większy jest dinozaur?", "Co można zrobić z soli?" (chwile spędzone z bratem na próbowaniu soli niezapomniane!), "Wiosenny ogródek ziołowy".
 
Byłam przekonana, ze wpłynie bardzo dużo prac.Tymczasem w piątek otrzymaliśmy maila od Rady Rodziców, że termin przyjmowania prac będzie wydłużony, bo było bardzo mało zgłoszeń. Projekt wymagał zaangażowania i czasu, ale przez otwarty charakter umożliwiał dostosowanie do możliwości rodziny.
 
Zalety jakie płyną z pracy projektami są ogromne. Poza oczywiście częścią poznawczą projektu to, co z mojej perspektywy najważniejsze, możliwość indywidualnego zaangażowania stosownie do możliwości i umiejętności, pobudzenie twórczego myślenia i współdziałanie, budowanie relacji między uczestnikami.
 
Taki projekt jak nasz przedszkolny może mieć wspaniałą moc dla całej rodziny, a w szczególności dla przyjaznych relacji w rodzeństwie. Starszy brat może stać się przewodnikiem, a nie konkurencją z którą muszę się "ścigać" o względy rodziców. Tworzy się też przestrzeń na wspólną zabawę, bycie razem, a także możliwość pozytywnego podążania za dzieckiem, zgodnie z jego potrzebami i zainteresowaniami.
 
Prawdopodobnie efektem "zabawy" w projekty był też dzisiejszy pomysł naszego przedszkolaka na zasadzenie jabłonki z pestki, która wypadła ze spożywanego przez niego jabłka. Poprosił wcześniej o pokazanie zdjęć w Internecie, jak powstaje jabłko. Zastanawiał sie czy ma wszystko co potrzeba i bardzo się ucieszył z deszczu, bo podleje jego jabłonkę. Co prawda nie wiem co się będzie działo wokół naszego domu, bo sadzenie bardzo mu się spodobało, a "odkrył" również, że pestki mają gruszki, śliwki, morele itp...
 
Polecam twórczą zabawę w projekty rodzinne i szkolne. Ta radość i entuzjazm dziecka, które czuje się ważne są bezcenne!
 
 

niedziela, 11 maja 2014

Wpływ emocji

Pe­wien in­diański chłopiec za­pytał kiedyś dziadka:
- Co sądzisz o sy­tuac­ji na świecie?
Dziadek odpowiedział:
- Czuję się tak, jak­by w moim ser­cu toczyły walkę dwa wil­ki. Je­den jest pełen złości i niena­wiści. Dru­giego prze­pełnia miłość, prze­bacze­nie i pokój.
- Który zwy­cięży? - chciał wie­dzieć chłopiec.
- Ten, które­go kar­mię - od­rzekł na to dziadek.


Słyszałam ostatnio o pilotażowych badaniach w grupie gimnazjalistów, którzy mieli prowadzone zajęcia dotyczące świata emocji, uczuć w przedszkolu. Okazało się, że większość z nich pamiętała jeszcze te zajęcia organizowane we wczesnym dzieciństwie! 

Łącząc te badania z codzienną obserwacją widzę wyraźnie jak sytuacje, kiedy umożliwi się dzieciom wyrażanie swoich odczuć: emocji i uczuć przekładają się na dobre funkcjonowanie dzieci w różnych środowiskach. Dzieci słuchane, którym w codziennym życiu towarzyszy „mądry” dorosły funkcjonują lepiej, zarówno pod względem społecznym, jak i poznawczym. Nawet w trudnych sytuacjach potrafią odnaleźć swoją wewnętrzną siłę, lub poszukać pomocy zewnętrznej.

Jeśli uczymy dzieci od małego wyrażania swoich myśli, określania co czują oraz konfrontowania się z różnymi stanami funkcjonują lepiej w szkole, a potem jako dorośli. Dzieci, które nie są nauczone „kontaktu ze sobą” mogą odczuwać liczne napięcia i uzewnętrzniają to w tzw. niegrzecznych zachowaniach. 

Bardzo często zachęcam rodziców do takiego śmiałego podążania za dzieckiem, wykorzystania potencjału, który tkwi w licznych sytuacjach dnia codziennego, do konfrontowania się ze sobą. To jak dzieci odczytują emocje, jak wypowiadają się w różnych sytuacjach może być okazją do licznych wzruszeń. Możemy się wiele nauczyć od naszych dzieci. Język stosowany przez najmłodszych, bez ocen i cenzury, jest dla wielu dorosłych świetną motywacją do podjęcia drogi rozwoju siebie. Często początkiem jest zwrócenie uwagii na świadomą komunikację w rodzinie. Mówienie bez oceniania, tak by każdy mógł rzeczywiście się wypowiedzieć i nazwać co czuje i chce.

Dzieci uwielbiają uczestniczyć w zajęciach związanych z nazywaniem emocji i w swojej pracy spotykam się z tym na każdym kroku. Ostatnio miałam do czynienia z sytuacją w przedszkolu, gdy nie wiedziałam czy uda nam sie poprowadzić zaplanowane zajęcia. Dzieci jednak, gdy tylko mnie zobaczyły, stwierdziły: zdążymy, szybko zrobimy swoje zadania i będziemy gotowi!

Warto więc wykorzystać możliwość powrotu do takiego „wewnętrznego dziecka”, które tkwi w każdym z nas. Kiedy bowiem nie przebijemy się przez tą zewnętrzną otoczkę samych siebie będzie to skutkowało tym, że nasze dzieci nie odnajdą się do końca w świecie uczuć i emocji, przynajmniej na etapie dzieciństwa.

Mając więc możliwość wspierania rozwoju emocjonalnego dzieci zadbajmy o to, aby mogli wspominać najwcześniejsze dzieciństwo jako niezwykła przygodę, by był to punkt z którego mogą czerpać siłę na każdym etapie. A przy okazji wykorzystajmy ten czas dla własnego rozwoju, po prostu podążając za dzieckiem!

niedziela, 4 maja 2014

Jak skutecznie chwalić?



„Mówmy dzieciom dobre rzeczy o nich samych – mogą nam uwierzyć.”


Iwona Majewska- Opiełka


Rodzice bardzo często mają przekonanie, że mówią do swoich dzieci pozytywnym językiem. Tymczasem, aby język dorosłych służył dziecku, czyli wzmacniał je wewnętrznie, budując m.in. poczucie własnej wartości, warto by zawierał bardzo konkretne informacje dotyczące aktywności dziecka. 

Duże ma znaczenie sposób, w jaki chwali się dziecko. Warto, aby stosowana pochwała była opisowa, a nie oceniająca. 

Jeśli mówimy dziecku:  „Jesteś najlepsza/najlepszy. Jestem z Ciebie dumna/-y.” dziecko dowiaduje się, że rodzic ceni je za określone osiągnięcia. Wyzwala to najczęściej aktywność sprzyjającą postawie bycia najlepszym, bowiem dziecko chce, aby rodzic był z niego zadowolony cały czas. Przy częstych komunikatach oceniających, skupionych na wyróżnianiu się dziecka wśród rówieśników („Ona/On jest najlepszy!”), łatwo już o stopniowe utrwalenie chęci wyróżniania się we wszystkim.

Tymczasem przeniesienie środka ciężkości z oceny własnej na informację budującą dobre samopoczucie dziecka, poczucie sprawczości za wykonane zadania, zależy od formułowania tego typu informacji przez najbliższych. Komunikat typu: „Poradziłaś/-eś sobie doskonale. Wyobrażam sobie, że bardzo się napracowałeś. Jesteś z siebie dumny.” może skłonić dziecko do podejmowania dalszych wysiłków oraz jednoznacznej refleksji: „mogę/potrafię/chcę.”  I o to w tym wszystkim chodzi. Dobrze, aby dziecko czuło, że robi coś dla siebie. Nie dla innych, ale dla siebie.

Jeśli rodzic będzie skupiał się na podejmowanych przez dziecko działaniach, sposobach prowadzonej aktywności, będzie zachęcał do aktywnej postawy oraz poszukiwania źródła satysfakcji według swoich potrzeb. Przełoży się to w przyszłości na podejmowaną aktywność, umiejętność dokonywania wyborów.

Każdego dnia dajemy tego typu informację innym- w pracy i w domu. Jeśli zaczniemy stosować pochwały opisowe, zarówno wobec dzieci, jak i dorosłych, możemy sprawić, że wokół nas takiej pozytywnej aktywności innych będzie coraz więcej. Naprawdę warto spróbować.

piątek, 25 kwietnia 2014

Początek

„Ludzie sądzą, że anioły potrafią fruwać, bo mają skrzydła. Anioły potrafią fruwać, bo traktują siebie lekko.”

Anonim



Jestem przekonana, ze poczucie wartości odgrywa kluczową rolę w życiu człowieka. Tymczasem, gdy tylko wspominam rodzicom, podczas różnych konsultacji, że niepożądane zachowania ich dziecka mają podłoże w poczuciu wartości nie widzę zrozumienia, czasem jest to wręcz opór. Uczucia i zachowania rodziców można wyrazić w zasadzie jednym zdaniem : "To niemożliwe, przecież my tak o nią/ o niego dbamy".

I w tym miejscu ważne rozróżnienie: dbanie o dziecko, częste go chwalenie, nie oznacza zawsze kształtowania dobrego poczucia wartości, pozytywnej i adekwatnej samooceny dziecka. Rodzice nie mogą tego zrozumieć, często rzeczywiście bardzo starają się zapewnić dziecku wspaniałe warunki, których często sami nie mieli. Może to powodować nadmierną troskę, chęć rekompensaty, nadmiernego chwalenia, przesadnego dbania o różne obszary funkcjonowania dziecka.

Kształtuje się wtedy postawa, która nie sprawdza się przy zderzeniu z rzeczywistością przedszkolną, a później szkolną. Przyzwyczajenie do "bycia w centrum" utrudnia funkcjonowanie w obrębie grupy, bowiem rzadko udaje się stworzyć sytuacje, gdy wszystkie "reflektory" są cały czas skierowane na jedną osobę. Takie zderzenie z rzeczywistością bywa szalenie bolesne i nie przynosi dobrych informacji dla samooceny. Trudno później odzyskać równowagę również w domu, bowiem rodzice tracą w takiej sytuacji wiarygodność. Ich liczne pochwały stają się bezużyteczne.

Podczas rożnych spotkań dziecko próbuje się wyróżnić: w szkole cały czas się zgłasza, organizuje życie innym, angażuje wszystkich w swoje sprawy. Dorośli mówią często z dumą: "ma postawę lidera". Prawdziwy lider nie potrzebuje jednak stale być w centrum uwagi, ciągle być wyróżniany. Lider ma adekwatne poczucie wartości, nie dąży cały czas do rywalizacji, aby dostać pozytywny komunikat na swój temat. Nie musi sprawdzać swoich możliwości przy każdej nadążającej się sytuacji - wyróżnia się wtedy, kiedy czuje taką potrzebę. Umie też się pogodzić z porażką, frustracją, gdy zostanie pominięty, bądź niewybrany do jakiegoś zadania.

Czasem spotykam się też z postawą, gdy dorosły nie widzi problemu, gdyż sam miał podobne trudności w dzieciństwie i udało mu się je pokonać. Nasze dziecko jest odrębną osobą i żeby nabrać siły nie musi przechodzić takiej samej drogi jak jego rodzic. Jeśli można stworzyć inne warunki startowe to po prostu to zróbmy. Potrzebna jest refleksja i jakiś plan, którego realizację trzeba stałe sprawdzać i wprowadzać ewentualne zmiany.

Dbajmy więc o dzieci, ale mądrze.

środa, 23 kwietnia 2014

"Największe wydarzenia - to nie nasze najgłośniejsze, lecz najcichsze godziny."
Fryderyk Nietzsche

Bardzo często do przyjrzenia się własnemu życiu "zmusza" nas własne dziecko, które staje się niejako delegatem różnych trudności rodzinnych, spraw o których próbowaliśmy nie myśleć, nieskutecznych mechanizmów działania. Dziecko jest osobą, która poprzez swoje "trudne" zachowania zmusza dorosłych do przyjrzenie się po prostu sobie w innym świetle.

Na studiach psychologicznych i terapeutycznych uczono mnie o różnych sposobach pomocy ludziom. Wiele z tych koncepcji ma wpływ na mój sposób pracy, używane metody. Dla mojego własnego rozwoju ogromny znaczenie ma Logodydaktyka, której twórcą jest Iwona Majewska - Opiełka. Myślałam o tym dużo w okresie przedświątecznych przygotowań, podczas których po raz pierwszy od wielu lat czułam spokój i pełną harmonię ze sobą. Pomimo wielu zajęć zawodowych oraz obowiązków rodzinnych udało mi się w sposób przemyślany i celowy znaleźć czas na zadbanie o wszystkie sfery swojego życia, tak aby czuć celowość podejmowanych działań, nie mieć poczucia pośpiechu, gonitwy. Miałam czas na przygotowanie świątecznych smakołyków, porządki domowe, ale tez by w międzyczasie pójść na fitness, odwiedzić Babcię, czy kupić różne drobiazgi świąteczne dla znajomych i rodziny. Nie udało mi sie zrealizować pełnego programu rekolekcji, więc skorzystałam z internetowych i nagranych na płycie, którą słuchałam w samochodzie. Był jednak czas, aby zadbać o swoje i swoich dzieci emocje, przygotowując ozdoby świąteczne i dekorując nimi dom.

W moim odczuciu, to co ma podstawowe znaczenie dla ludzi, jest właśnie ta harmonia miedzy ciałem-umysłem- duchem i emocjami. Jeśli dbasz o swoje i swoich bliskich poczucie własnej wartości, pielęgnujesz sposoby na kreowanie pozytywnego myślenia i pozytywnego języka, skupisz się na poczuciu obfitości - a więc na tym co masz, a nie czego nie masz, a do tego jeśli proaktywnie, czyli aktywnie działając, będziesz dbać o wszystkie swoje obszary charakteru, będziesz mieć spójność wewnętrzną, czyli równowagę między tym jaki jesteś i co robisz.

Oczywiście to nie jest recepta na jednorazowe dobre samopoczucie. Ta recepta dotyczy pracy nad sobą każdego dnia. Nie można sie zmienić, lub sobie pomóc jeśli będziemy zajmować się sobą od czasu do czasu. Rozwój to proces ciągły, zmieniamy się każdego dnia, więc zadbajmy o siebie możliwie wcześnie, aby zapobiec sytuacjom kryzysu. Polecam przyjrzenie się sobie w kontekście Logodydaktyki. 

Chciałabym, aby mój blog pokazywał właśnie takie spojrzenie, skupiając się głównie na perspektywie dziecka i rodziny, a poprzez praktyczne przykłady inspirował do działania wśród swoich bliskich.

Czekam na wszelkie sugestie.